Moim ulubionym współczesnym polskim autorem jest pani Kasia Grochola- na pewno znacie. Powołała do życia jakże sławną wśród polskich kobiet- Judytę, bohaterkę "Nigdy w życiu!", "Ja wam pokażę!", "A nie mówiłam!". Pani Kasia napisała też mnóstwo innych książek. O jednej z nich opowiem Wam właśnie teraz :)
"Zielone drzwi" to tytuł autobiograficznej powieści pani Kasi, która tak naprawdę ma na imię Ania. Książka została wydana w 2010 roku i jest zbiorem osobistych przeżyć oraz wspomnień autorki. Pisarka przybliża nam wszystkie wydarzenia ze swojego życia. Podróż po życiowych etapach rozpoczyna od wspomnień z czasów dzieciństwa. Opowiada o zabawach z ukochanym kuzynostwem, o kłopotach, jakie sprawiała swoim rodzicom, o tym, że była bardzo niegrzeczna i nie lubiła się uczyć.

Podczas niedługiej kariery w szpitalu poznała Małgosię, która tak samo jak ona, była salową i zbierała punkty. Ta praca bardzo zmieniła panią Grocholę. Dzięki niej pani Kasia uświadomiła sobie wiele rzeczy. Po roku jednak zwolniła się- nie mogła wytrzymać wszechobecnej obojętności, przedmiotowego traktowania pacjentów, pomiatania nią samą. Bardzo przeżywała też śmierć każdego pacjenta. Nie uzbierała tyle punktów, ile trzeba i na medycynę się nie dostała. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić, więc rozpoczęła kurs pisania na maszynie. Niedługo potem poznała swojego przyszłego męża, wzięła ślub i wyjechała do Libii, mimo protestów rodziców. Kasia była buntowniczką, zawsze musiała postawić na swoim, ale umiała wyciągnąć wnioski z każdego popełnionego błędu. W Libii urodziła córkę- Dorotkę. Tam też poznała mężczyznę, z którym nawiązała romans. Wróciła do Polski, rozwiodła się i razem z Dorotką zamieszkała u rodziców. Wtedy też zaczęła pisać "na poważnie". W mieszkaniu rodziców powstały opowiadania do pierwszego zbioru- "Podanie o miłość". Kasia zerwała znajomość z mężczyzną, dla którego wróciła do kraju i zaczęła pracę w firmie, gdzie pisała na maszynie. W tym samym czasie rozpoczęła kolejną walkę w swoim życiu-tym razem z nowotworem. Dorotka miała wtedy cztery latka. Kiedy Kasia zmagała się z chorobą, jej córką opiekowali się dziadkowie. Rodzice pani Kasi bardzo jej wtedy pomogli. Grochola długo biła się z nowotworem. Życie uratował jej kolega ze szkolnej ławy- Jacek. Wtedy poznała dwie najlepsze przyjaciółki- Olę i Justynę. Pani Kasia wreszcie pokonała chorobę i zdecydowała wybudować dom. Z pomocą Oli, rodziców i Doroty oraz ekipy budowlanej z Tatr, postawiła domek w Milanówku. Tak wspomina ten czas: "Kiedy przyjechałam pod dom z gwoździami i lampą, górale przestali do mnie mówić: Pudelku, a zaczęli: proszę pani". Kasia była szaloną kobieta! Nie bała się wyzwań i co najważniejsze, nigdy się nie poddawała. Wtedy też zaczęła pisać książki. Stworzyła Judytę i sprzedała jej trochę swojej historii. N
ajpierw jednak napisała "Przegryźć dżdżownicę", gdzie opisała walkę z chorobą.
"Zielone drzwi" to książka o życiu. Zwykłym, normalnym. O życiu w Polsce w XX wieku. Odnajdziemy w niej dużo tego, co polskie i znane tylko Polakom, trudności, jakie niosło za sobą życie w czasach komunizmu, naszą polską historię. "Zielone drzwi" to opowieść o normalnej kobiecie z takimi samymi problemami, jakie ma każdy. O walce ze światem, ze sobą samym, z systemem, o miłości. O tym, że zawsze trzeba walczyć do końca o swoje marzenia, o swoje własne życie. Książka wzrusza, ale też nastawia optymistycznie.
"Najciekawsze scenariusze pisze życie, a "Zielone drzwi" są tego najlepszym dowodem."
Dopóki walczycie, jesteście zwycięzcami!
Erin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz