Dziś zrecenzuję Wam pierwszą powieść tego autora. Sięgnęłam po nią, gdyż uznałam, że to swego rodzaju klasyka. Wcześniej obejrzałam film, czego nie lubię robić przed przeczytaniem książki, na której podstawie powstał, ale trudno. W książce wszystko jest dokładniej opisane. Nikt ani nic nie narzuca nam, jak mamy wyobrazić sobie daną sytuacją, jak ją odebrać. Możemy to zrobić na swój własny sposób, tak, jak chcemy. Książka i jej autor nam na to pozwalają. W filmie brakuje niektórych ważnych detali, zawarte jest to, o czym książka wprost nie mówi. Ale ekranizacje mają to do siebie, że niektóre rzeczy zmieniają, coś dodają, coś innego urywają.
Mieszkaniec domu spokojnej starości, Noah Calhoun, codziennie czyta swojej chorej na Alzheimera przyjaciółce i sąsiadce z pokoju obok historię pewnej miłości. Wydarzenia, które przypomina bohater miały miejsce zaraz po zakończeniu II wojny światowej gdzieś w Karolinie Płn. Wspomina także lato sprzed kilkunastu lat, podczas którego autor kroniki poznał swoją wielką miłość-Allie Nelson. Oboje mieli wtedy po kilkanaście lat i przeżywali swoje pierwsze zauroczenie. Rodzice Allie nie pozwalali jej na spotkania z ubogim Noah i ich znajomość praktycznie urwała się, kiedy Allie wróciła z wakacji , a Noah został u siebie. Mimo że chłopak pisał mnóstwo listów do ukochanej, nigdy nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Matka Allie dbała o to, by córka nie miała absolutnie żadnego kontaktu z chłopakiem.
Mijały lata, a oni cały czas pamiętali o wakacjach, które spędzili ze swoją największą miłością. Kiedy zaczęła się wojna, Noah poszedł do wojska, a Allie zaręczyła się z najlepszym, według jej rodziców, kandydatem na męża, rozpoczynającym karierę prawnikiem. Któregoś dnia Allie trafiła na artykuł w gazecie, który skłonił ją do powrotu w miejsce, gdzie poznała Noah. Tamten łudził się nadzieją, że jeszcze będą razem. Kiedy Allie stanęła w drzwiach jego domu, nie mógł uwierzyć własnym oczom. I wtedy wszystko potoczyło się tak, jak w niemal każdej romantycznej historii. Były łzy, była radość, wspomnienia wróciły, Allie zerwała zaręczyny i razem z Noah żyli długą i szczęśliwie, choć nie zawsze było wesoło. Jak się potem okazuje, co jednak było do przewidzenia, kobieta, której Noah czyta pamiętnik to Allie, jego żona. Każdego dnia przypominał on jej historię ich miłości. Dla mnie najbardziej wzruszającym momentem była właśnie miłość starszego pana do chorej małżonki, to, że uczucie, jeśli jest silne, może przetrwać wszystko.
Przed przeczytaniem książki, byłam do niej bardzo pozytywnie nastawiona. Kierowałam się opinią większości. To przecież bestseller, wielu twierdzi, że zawarty w nim wątek miłosny to jedna z najbardziej romantycznych historii i w ogóle. Muszę jednak przyznać, że mimo iż byłam pozytywnie do tej powieści nastawiona, to podeszłam do niej ciut sceptycznie, bo (zapewne zaraz wyjdę na jakąś dyskryminującą mężczyzn-pisarzy feministkę-cudaczkę) wydaje mi się, że mężczyźni nie umieją tak dobrze jak kobiety opisywać romantyczne historie. Jest to oczywiście moje zdanie, z którym macie prawo się nie zgodzić, ale przeczytałam naprawdę wiele książek, tych napisanych przez facetów i tych- przez kobiety, i doszłam do wniosku, iż mężczyźni nie potrafią tak dobrze jak kobiety przekazać i przedstawić uczuć bohaterów. Oczywiście, zdarzają się wyjątki, ale w moim osobistym odbiorze-są to nieliczne wyjątki. Czy Nicholas Sparks jest takim wyjątkiem? Kiedy przeczytam więcej jego powieści, będę mogła odpowiedzieć na to pytanie z całą świadomością tego, co mówię. Po lekturze "Pamiętnika" stwierdziłam, że poradził sobie dość dobrze jak na mężczyznę, ale jednak uważam, że niektóre momenty mogłyby być nieco bardziej rozbudowane, niektóre sytuacje-ciut dokładniej opisane i powinna być dostrzegalna taka granica, po której stąpają zakochani w sobie bohaterowie, którzy jednak nie mogą być ze sobą, choć bardzo by tego chcieli. Taka chemia, coś takiego wiszącego w powietrzu, napięcie... Odczuwałam to jedynie momentami i choć książka bardzo mnie wciągnęła, to brakowało mi tego oczekiwania na rozwój wydarzeń. Po prostu wszystko się działo i już. Wiadomo było, kiedy bohaterowie się wreszcie pocałują i tak dalej. Jednak nie można powiedzieć, że historia ta jest przewidywalna, no bo nie jest. Wprawdzie nie ma w niej jakiś spektakularnych zwrotów akcji, ale czasami zaskakuje.Zachęcam do jej przeczytania i będę bardzo szczęśliwa, jeśli podzielicie się ze mną swoimi odczuciami po przeczytanie tej książki :)
Dopóki walczycie, jesteście zwycięzcami!
Erin
Niestety książki nie czytałam ale film jak najbardziej na tak ;)
OdpowiedzUsuńhttp://probkidarmowetestery.blogspot.com